Intercyza – czyli rozdzielność majątkowa cz. I

Narzeczeni stają często przed dylematem czy nie rozsądnie byłoby zawrzeć intercyzę. Powodem do takich przemyśleń mogą być np. kłopoty finansowe przyszłego męża czy żony, widmo komornika, ryzykowna działalność gospodarcza itp. Zdarza się również, iż taka decyzja podejmowana jest za namową majętnej rodziny jednej ze stron. Ale czy jest to potrzebne?

Na początku kilka słów wstępu. Co do zasady, z chwilą zawarcia małżeństwa powstaje między małżonkami z mocy ustawy wspólność majątkowa, czyli tzw. wspólność ustawowa. Oznacza ona nic innego jak to, że do majątku wspólnego małżonków wejdą przedmioty majątkowe nabyte w czasie jej trwania przez oboje małżonków lub przez jednego z nich. To co małżonkowie nabyli przed zawarciem małżeństwa pozostaje pod ich wyłączną pieczą. Przy ustawowym ustroju majątkowym żaden z małżonków nie może żądać podziału majątku wspólnego ani rozporządzać jego składnikami.

Alternatywą dla wspólności jest właśnie intercyza, czyli rozdzielność majątkowa. Umowa taka podpisywana jest przez narzeczonych bądź przez małżonków (można ją bowiem zawrzeć jeszcze przed lub po zawarciu małżeństwa) u notariusza w formie aktu notarialnego. Strony ustalają jej warunki, w czym może pomóc radca prawny bądź adwokat. Oczywiście w trakcie trwania małżeństwa taka umowa może zostać całkowicie rozwiązana lub zmieniona, co zależy od zgodnej woli stron.

Zaletą tego ustroju jest przede wszystkim to, że małżonkowie pozostają niezależnymi bytami finansowymi, mogą swobodnie dysponować swoim majątkiem bez potrzeby uzyskiwania zgody współmałżonka np. na kupno nieruchomości. Co więcej, taka umowa pozwala uniknąć niepotrzebnych zatargów w razie rozwodu. Prowadzenie jednoosobowej działalności gospodarczej czy spółki cywilnej, które pociąga za sobą odpowiedzialność majątkiem osobistym za długi firmy, również przemawia za podpisaniem intercyzy.

O tym czy intercyza jest zawsze skuteczna wobec osób trzecich, w II części artykułu.

 

Powrót